top of page
Zdjęcie autoraJakub Świerczek

(nie) zimowa Kotlina Kłodzka

Zaktualizowano: 31 maj 2024

Na początek lutego zaplanowaliśmy urlop w okolicach Zieleńca. To serce Kotliny Kłodzkiej, a wynajęty przez nas domek „Osada Orlica” od granicy z Czechami dzieliła ulica i 100m pola. W pełni przygotowywaliśmy się na urlop głównie na nartach, jako że Franek w roku ubiegłym uczył się jeździć i spodobało mu się to na tyle, że chciał szlifować swoje umiejętności dalej. Plany te natomiast silnie zweryfikowała pogoda, które od naszego przyjazdu w niedzielę, do wyjazdu tydzień później była w pełni łaskawa (czyli słoneczna) tylko jednego dnia- w sobotę. W pozostałe dni albo wiało urywając głowy albo lało podtapiając okoliczne pola i łąki. To wszystko sprawiło… a właściwie powinniśmy napisać- dzięki temu mieliśmy okazję poznać Kotlinę Kłodzką ze strony turystycznej. Zwiedziliśmy mnóstwo- i nad ziemią i pod ziemią i ponad ziemią a jeszcze mnóstwo, szczególnie szlaków, pozostało nam do przejścia. Stwierdziliśmy jednogłośnie, że w Kotlinę Kłodzką można pojechać na 2-3 tygodnie i nie nudzić się ani jednego dnia! Nam też się nie udało nudzić, chociaż z powodu pogody tego właśnie obawialiśmy się najbardziej. Ale jak to mawiają wprawieni turyści- nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie, i my w myśl tej zasady ubieraliśmy się ciepło i przeciwdeszczowo i zwiedzaliśmy. A zobaczyliśmy mnóstwo i o tych najciekawszych miejscach chcemy wam nieco więcej opisać.


Warto również dodać, że większość tych miejsc które zobaczyliśmy jest w zasięgu godziny drogi i maksymalnie 50km gdyż kotlina słynie z licznych krętych dróg i serpentyn (niech wezmą to pod uwagę osoby z chorobą lokomocyjną!) więc nie da się pojechać szybko i nadrobić czasu, ale te odległości nie są wielkie a gwarantują nam ciekawie spędzony dzień z wieloma atrakcjami.



Dzień 1- Kopalnia złota w Złotym Stoku

Pierwszego dnia naszej niepogody, czyli już w poniedziałek, wybraliśmy się do kopalni złota w Złotym Stoku. I była to dla nas wszystkich wycieczka silnie podnosząca morale po przegranej bitwie z pogodą, która była nieco kapryśna. Chociaż temperatura rzędu 8 stopni w lutym to już przyjemna wiosenna aura- ot jedyny plus tej pogody to ten na termometrze ;) Teren kopalni jest ogromny i znajdziemy tam nie tylko same sztolnie, ale również muzem (Osada Górnicza), podziemny spływ łodzią, przejazd kolejką górniczą, bazę gastronomiczną, ścianę kopalni odkrywkowej z ogromnym parkiem linowym i tyrolką, a nawet szlaki rowerowe Singletrack Glacensis. Jak widać jest to wycieczka na calutki dzień, ale warto również sprawdzić o której godzinie jest ostatnie wejście z przewodnikiem do samej kopalni- bo to ją warto zwiedzić przede wszystkim a przewodnicy są naprawdę świetni- mogliby tacy z humorem i ogromem wiedzy praktycznej pracować i oprowadzać turystów w każdym ciekawym miejscu naszego kraju. A godziny wejść zależne są od miesiąca czyli de facto pory roku. Więcej szczegółów na temat tej wycieczki opisujemy w oddzielnym artykule Kopalnia w Złotym Stoku- prawdziwe złoto wśród atrakcji turystycznych Kotliny Kłodzkiej.



Dzień 2- Narty w Zieleniec Ski Arena

Kolejnego dnia, we wtorek, udało nam się poszusować na nartach przez kilka godzin, chociaż warunki były dosyć trudne, wszyscy mieliśmy okazję zażyć trochę sportu, a Ola drzemki na świeżym powietrzu. Zieleniec Ski Arena to doskonałe miejsce dla narciarzy o każdym stopniu zaawansowania i tych uczących się. Do dyspozycji jest 48 tras narciarskich znajdujących się na 10 stokach i 31 wyciągów, w tym 7 kanapowych, a dodatkowo są 4 wyciągi taśmowe dla dzieci. Łączna długość tras narciarskich to przeszło 23 km, a najdłuższa trasa liczy 2800m. Znajdziemy tam również kilka szkółek narciarskich i wypożyczalni sprzętu, a latem szlaki do jazdy rowerem górskim. Gdybyśmy trafili na piękną śnieżną zimę, zapewne więcej tras byłoby czynnych i poznalibyśmy ich więcej, ale już ta część która była przygotowana okazała się dla nas w pełni wystarczająca.


Dzień 3- Kłodzko, Twierdza i Podziemna Trasa Turystyczna

W środę natomiast odwiedziliśmy stolicę tego regionu, czyli Kłodzko. Leniwie wyruszyliśmy nieco później, więc mieliśmy okazję pospacerować chwilę po mieście ale docelowo zwiedzić Twierdzę Kłodzko i znajdującą się tuż obok Podziemną Trasę Turystyczną. Miasteczko ma swój urok- szczególnie wąskie i klimatyczne uliczki skojarzyły nam się z Włoskim Neapolem (pogoda już nie). Twierdza jest z całą pewnością wielką gratką dla wszystkich fanów historii i militariów, szczególnie tych czasów około napoleońskich. Sama budowla i jej kształt robią ogromne ważenie, a wystawy są ciekawe i pokazują codzienność żołnierską w XVII- XIX wieku oraz późniejsze losy twierdzy. Warto poświęcić ok 1,5 godziny na przejście twierdzy z przewodnikiem. Drugie tyle potrzebujemy, jeśli chcemy przejść labiryntami podziemi tej warowni, ale to tylko dla osób które nie mają lęku klaustrofobii. Nam nie pozwolił na to czas i wiek Oli, więc nie możemy wypowiedzieć się na temat wrażeń po przejściu labiryntu. Przed przyjazdem warto również zapoznać się z godzinami otwarcia i godzinami wejścia z przewodnikiem, gdyż są one również uzależnione od pory roku.

Drugą atrakcją Kłodzka jest jego trasa podziemna. Zaskoczył nas fakt, że wchodzi się do podziemi bez przewodnika, tylko na własną rękę po zakupieniu biletu w kasie. Zwiedzanie ma charakter nieco multimedialny- ponieważ są tam telewizory na których odtwarzane są scenki związane z życiem podziemia i danych pomieszczeń, oraz miasta ogólnie. Zdecydowanie nas ta atrakcja nie zachwyciła, szczególnie mając jako porównanie jesienną wizytę w Opatowie. Raczej to taka atrakcja turystyczna „przy okazji” i będąc tak blisko można ją odwiedzić aby móc z czystym sumieniem ją odhaczyć jako zobaczoną. Tym bardziej, że ceny biletów do najniższych nie należą. Warto natomiast w okolicach skorzystać z gastronomii aby podbudować swoje siły po kilku godzinach zwiedzania. A w pobliżu Twierdzy takich miejsc jest sporo i wiele z nich ma bardzo wysokie opinie.



Dzień 4- znów narty!

Czwartek był kolejnym naszym dniem na nartach i tego dnia nawet próbował nieśmiało padać śnieg, który po południu przerodził się w deszcz, a przez cały dzień towarzyszyła nam mgła. Byliśmy cali mokrzy, ale zadowoleni, że narty nie zostały przygotowane na marne i chociaż przez 2 dni nieco poszusowaliśmy. Ola choć nie jeździła na nartach też była zadowolona, bo to był jedyny dzień na sankach. W dodatku zjeżdżała z górki!


Dzień 5- Kopalnia Uranu Kletno

Radioaktywna skała

Piątego dnia naszych wojaży pogoda miała być dynamiczna- śledząc prognozy pogody zmieniały się one co kilka godzin i ostatecznie zmuszeni byliśmy odpuścić wejście na Orlicę (ze względu na deszcz i silny wiatr) i zdecydowaliśmy się na popołudniowe zwiedzanie oddalonej o godzinę drogi kopalni Uranu w Kletnie. Był to kolejny dobry pomysł na aktywne spędzenie czasu i jak się okazało- bardzo trafiony i interesujący całą naszą czwórkę. O tej porze roku kopalnia nie jest oblegana przez turystów a droga do parkingu znajdującego się tuż obok wejścia do kopalni może zmrozić krew nie jednemu mniej pewnemu kierowcy… Od razu dodam, że kopalnię warto odwiedzić wcześniej, gdyż nieopodal znajdują się inne atrakcje na które warto poświęcić czas, co daje nam cały dzień który możemy spędzić w tamtej okolicy. Tą atrakcją jest przede wszystkim Jaskinia Niedźwiedzia (uwaga, dojście do niej z najbliższego parkingu zajmuje ok 30min- 2km a jaskinia jest bardzo oblegana i bilety warto rezerwować z wyprzedzeniem czasowym). Mimo, że była to druga kopalnia odwiedzona w ciągu tygodnia, to zupełnie inna niż poprzednia. Być może największe emocje budzi fakt, że to kopalnia radioaktywnego uranu, ale wewnątrz okazuje się że nie tylko. O wszystkim bardzo ciekawie opowiada przewodnik, który oprowadza po wnętrzach kopalni w ciągu około 45 minutach. Przy zwiedzaniu dowiadujemy się również o pewnym ciekawym, szczególnie dla najmłodszych, miejscu w okolicy (oprócz wspomnianej wcześniej Jaskini Niedźwiedziej)- chodzi o hałdę urobkową. Kilkaset metrów dalej, jadąc w stronę parkingu do Jaskini, po lewej stronie znajduje się duża wiata a zaraz za nią pokaźnych rozmiarów zbocze na którym można znaleźć mnóstwo przeróżnych kamieni i minerałów- istny raj dla ciekawych świata eksploratorów! My spędziliśmy tam około 2 godzin i gdyby się nie zaczęło ściemniać, bo w końcu to nadal początek lutego, to pewnie jeszcze trochę czasu byśmy tam spędzili. Przydała się saperka i termos z herbatą i kanapki- klimat młodego eksploratora gwarantowany. Franek zebrał tyle kamieni ile udźwignął i stały się dla niego najwspanialszą pamiątką z wyjazdu.


Dzień 6- Jagodna!

A szóstego dnia wyszło słońce! Wreszcie, po tylu dniach szarej, wietrznej i deszczowej aury wreszcie pojawiło się piękne okno pogodowe aż do późnego popołudnia. Postanowiliśmy to wykorzystać i pierwotnie chcieliśmy wybrać się tego dnia na 2 szczyty (oba należą do Korony Gór Polski)- Orlicę (1084m. n.p.m.) i Jagodną (977m. n.p.m.). Podejście na tą pierwszą trwa niecałą godzinę, a na drugą- półtorej.

Wieża widokowa na Jagodnej

Przeanalizowaliśmy godzinę wyruszenia z domku i godzinę zmierzchu i najważniejszy fakt- mamy ciekawe świata dzieci i ostatecznie podjęliśmy decyzję, że zaczniemy od Jagodnej, a jak los będzie łaskawy to po obiedzie w schronisku Jagodna pojedziemy pod Orlicę i też ją zdobędziemy. Była to słuszna decyzja, gdyż oczywiście wszystkie kamienie, drzewa, dziury, patyki, a także głębokość zalegającego śniegu były na tyle interesujące, że z Jagodnej do schroniska trafiliśmy dopiero ok godz. 15:00 więc wiedzieliśmy, że Orlicę pozostawimy sobie na przyszłość. Szlak prowadzący na szczyt jest bardzo łagodny i cały czas prowadzi szutrową, szeroką drogą, a na szczycie czeka nas nietuzinkowa, spiralna wieża widokowa z niesamowitym krajobrazem na cztery strony świata. Są też stoły z ławami gdzie można chwilę odpocząć przy kubku gorącej kawy lub herbaty, z termosu oczywiście. Zejście ze szczytu trwało nieco szybciej i tak finalnie dotarliśmy w porze obiadowej do wspomnianego wcześniej Schroniska Jagodna, które w naszej opinii ma 5 gwiazdek za niesamowitą atmosferę i klimat i wszystkie gwiazdki Michelin za gastronomię. Menu nie zawiera stu pozycji, a raptem kilka, ale za to smak i wielkość porcji nie pozostawiają wiele do życzenia. My wybraliśmy dwa najsłynniejsze- zestaw Kotlet Chatara, czyli schabowy z jajkiem sadzonym, opiekanymi ziemniaczkami i kapustą oraz racuchy z jagodami. Mamma mia jakie to było dobre! Będąc w tamtych okolicach koniecznie zajrzyjcie i sprawdźcie sami.


W niedzielę rano z wyraźnym smutkiem spakowaliśmy samochód i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Ale powiedzieliśmy sobie wszyscy jednogłośnie- wrócimy tutaj na pewno jeszcze, nieco cieplejszą porą i z konkretnymi celami, które chcemy odwiedzić. A co można jeszcze zobaczyć w okolicy? Oto krótka lista miejsc, które warto mieć na uwadze planując podróż do Kotliny Kłodzkiej:

-Szczeliniec Wielki

-Orlica

-Masyw Śnieżnika

-Ślężą (po drodze)

-Wałbrzych

-Zamek Książ

-Twierdza Srebrna Góra

- Muzeum Papiernictwa w Dusznikach Zdroju, koniecznie z warsztatami dla dzieci

I pewnie wiele innych, o których jeszcze nie wiemy… Ahoj przygodo!

 


Spodobał Ci się artykuł? Możesz wesprzeć naszą działalność i postawić nam kawkę:



17 wyświetleń

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page